2 grudnia 2024

loader

Flaczki tygodnia

Nieznani jeszcze hakerzy dostali się do prywatnej skrzynki mailowej pana ministra Dworczyka. I na rosyjskim internetowym komunikatorze Telegram zaczęli publikować wykradzioną stamtąd korespondencje. Także dokumenty o charakterze poufnym, a nawet tajnym. Kompromitujące wszystkich, odpowiedzialnych za stan bezpieczeństwa państwa polskiego.

Reakcja elit PiS na ten kompromitujący je atak była charakterystyczna dla tego środowiska. Błyskawicznie, zbiorowo i solidarnie prominenci PiS uciekli od wszelkiej odpowiedzialności. Pan minister, szef kancelarii premiera Michał Dworczyk został wykreowany na niewinną ofiarę podstępnego ataku hakerów. Zapewne ruskich, czyli wyjątkowo podłych. Parlamentarzyści PiS dostali nakaz propagowania w mediach następującego przekazu. Każdy z polityków na świecie, nawet pani Hilary Clinton, może stać się ofiarą hakerskiego ataku. Nie ma na to rady i siły, bo z hakerami nawet taka mocarka jak Clinton nie wygrała. Zatem nie krytykujmy pana ministra Dworczyka. Współczujmy mu, bo każdy z parlamentarzystów, nawet tych z opozycji, może być kolejna ofiarą hakerskiego ataku. I pewnie dlatego wielu parlamentarzystów, nawet tych z opozycji, profilaktycznie łączy się w mediach w bólu ze zhakowanym panem ministrem Dworczykiem.

Tym samym dyskusja o stanie bezpieczeństwa państwa polskiego, zwłaszcza cyber bezpieczeństwa, wygasa. Nikomu już nie chce się zadawać pytania; dlaczego pan minister Dworczyk używał prywatnego, czyli łatwego do zhakowania, konta mailowego do wysyłania służbowej korespondencji? W tym korespondencji o charakterze poufnym, a może nawet tajnym. Nikomu już nie chce się zadawać pytania: czy pan minister Dworczyk został przeszkolony przez polskie służby specjalne w zakresie cyber bezpieczeństwa? Czy wie, że nie wolno mu używać prywatnej skrzynki mailowej do korespondencji służbowej? Nikomu nie chce się już pytać; czy poinformowany o tym pan minister Dworczyk złamał obowiązujący go zakaz i tym samym złamał obowiązujące go prawo? Przeciwnie po raz kolejny mamy przypadek, że kolejny polityk „Prawa i Sprawiedliwości” łamie prawo i obowiązujące go procedury bezpieczeństwa i nie ponosi za to odpowiedzialności. Przeciwnie zostaje wykreowany na ofiarę podstępnego zamachu. Jeszcze kilka tygodni a pan minister Dworczyk stanie się w narodowo- katolickich mediach kolejnym bohaterem narodowym. Zaatakowanym przez podstępnego wroga, wiadomej narodowości.

Jedenaście lat temu pan prezydent Lech Kaczyński i jego urzędnicy złamali prawo i obowiązujące procedury organizując lot do Smoleńska. W efekcie tych błędów i zaniedbań doszło do katastrofy lotniczej. Zginał prezydent RP i zaproszeni do samolotu jego goście. Śledztwo w sprawie odpowiedzialności za katastrofę trwa nadal i pewnie za rządów PiS nie zostanie oficjalnie zakończone. Prezydent Kaczyński został bohaterem narodowym w środowiskach polskiej prawicy. Tylko dlatego, że był ofiarą polskiego bałaganu i zgody na łamanie obowiązującego prawa.

W Polsce mamy liczne, rozbudowane personalnie, państwowe służby formalnie odpowiadające za utrzymywanie bezpieczeństwa w naszym państwie. Mamy rządzącą obecnie formację, która obiecywała wyborcom stworzenie silnego, bezpiecznego i dumnego państwa polskiego. Dysponującego silną armią i kompetentnymi instytucjami. A praktyka pokazuje, że tajemnice państwowe wyciekają, bo pan szef kancelarii pana premiera rozsyłał je z darmowego, czyli słabo zabezpieczonego przed hakerskimi atakami, konta mailowego. Lekceważąc potencjalne ataki, wręcz zapraszając hakerów i obce służby do czytania tajemnic państwa polskiego.

W rządzie firmowanym przez pana premiera Morawieckiego najwyższym ranga urzędnikiem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo naszego państwa jest pan wicepremier, prezes Jarosław Kaczyński. Gdybyśmy żyli w sprawnym, solidnym państwie to pan wicepremier od spraw bezpieczeństwa powinien poczuwać się do odpowiedzialności za ten atak. I zabrać publicznie głos. A pan wicepremier Kaczyński milczy.

Dlatego „Flaczki tygodnia” zachęcają opozycję parlamentarną aby złożyła w Sejmie RP wniosek o odwołanie pana wicepremiera odpowiedzialnego za bezpieczeństwo naszego państwa. Oczywistym jest, że pan wicepremier nie zostanie odwołany. Ale taki wniosek może być powodem ważnej i merytorycznej debaty o stanie bezpieczeństwa w naszym państwie. Debaty oceniającej pracę i osiągnięcia pana wicepremiera Kaczyńskiego. Opozycja może taż postawić wniosek o informację rządu w zakresie cyber bezpieczeństwa złożoną przez pana wicepremiera Kaczyńskiego. Pan wicepremier, znany mistrz ciętej parlamentarnej riposty, z niejednego pieca chleb jadł, i zapewne problemy cyber bezpieczeńśtwa ma w małym paluszku.

Rozwiązała się firmowana przez Roberta Biedronia lewicowa partia Wiosna. Jej parlamentarzyści wchodzą nadal w skład Koalicyjnego Klubu Parlamentarnego Lewicy. Samorozwiązanie się Wiosny to kroku ku zjednoczeniu z Sojuszem Lewicy Demokratycznej i stworzenia jednej partii lewicowej. Kongres zjednoczeniowy planowany jest na październik tego roku. Niech wreszcie się odbędzie, wzdychają „Flaczki”, bo najgorszy jest stan ogłoszonego już małżeństwa politycznego, ale nadal nieskonsumowanego. Lewicowi wyborcy chcieliby mieć trwały, jednoznaczny byt polityczny.

Zaczęło się od wieczornym spotkań, nierzadko przy winku, i nawet wspólnych śpiewów. Paweł stopił chłodne serce pana prezesa wysoko oceniając jego kwalifikacje wokalne. I tak od poniedziałku pan poseł Kukiz i jego polityczna trupa zasilą parlamentarny chór pana prezesa Kaczyńskiego. Nie będą w koalicji, ale będą tak samo głosować. W zamian pan prezes coś panu Kukizowi obiecał. Czego dotrzymać nie musi.

Pawła Kukiza „Flaczki” poznały trzydzieści lat temu. Wtedy śpiewał w chórze politycznym razem z Jerzym Urbanem. Trochę repertuar mu się zmienił.

Ku wielkiej uciesze prawicowych internetowych trolli prawicowi internauci ogłosili akcję „Odeślij Oldze Tokarczuk posiadane przez ciebie jej książki”. Aby zawstydzić i upokorzyć „lewicową” Noblistkę. Tygodnie już mijają, ale żadnej takiej książki popularna pisarka nie dostała. Potwierdziło się, że w narodowo- katolickich domach książki wymagające poważnej lektury pojawiają się rzadko.

Badania sondażowe są jednoznaczne. Tylko wyborcy Koalicji Obywatelskiej i tylko ich 54 procent wierzy w powrót Donalda Tuska do polskiej polityki. Pozostali wyborcy cyklicznie pojawiające się sygnały o wsiadającym na białego konika Tusku traktują już jako sensacje ogórkowego sezonu dziennikarskiego. Na równi z doniesieniami o piraniach w Wiśle, czy zapowiadaną emancypacją pana prezydenta Dudy.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Ja, popraniec!

Następny

O pożytkach dezubekizacji

Zostaw komentarz