26 kwietnia 2024

loader

Problem z powracającą lewicą

…mają wszyscy, którzy jej zawsze „dobrze życzyli” – taka normalna powtórka z rozrywki. A PiS odchodzi już w niebyt ?

Regulamin polskiego Sejmu z 1920 roku dla panów posłów w § 3 głosił; „Zabrania się komukolwiek wygrażać pięścią posłom komunistycznym. Poseł komunistyczny bądź co bądź jest trochę człowiekiem.” Parafrazując powyższe do współczesności i adresując je m. in. do niektórych mediów brzmiałoby tak; „ Zabrania się traktować Lewicę i jej posłów jak wrogów, bądź co bądź stanowią bardzo istotną część antypisowskiej opozycji”.

Nie mam złudzeń,

że powyższe wezwanie trafi do przekonania wszystkim, którzy swą chwalbą budowali neoliberalną Polskę, brukując w konsekwencji PiS-owi drogę do władzy, a dziś na równi próbują porównywać antydemokratycznego przekupnia państwowymi pieniędzmi z postkomunistą Czarzastym, a nawet z bolszewikiem Zandbergiem.

Witold Gadomski uważa,

że „Lewica zaprasza do jazdy na gapę” („GW”, 26.11.2019): „Czy się stoi, czy się leży, 1600 się należy, nie przejmując się, że ten model już testowaliśmy”, ale świadomie zapomina , że było to w zupełnie innym ustroju, w innych warunkach i przy wyjątkowo aktywnym poparciu, ukochanej wtedy przez Solidarność, wielkoprzemysłowej klasy robotniczej. Nadto radzi „Nie licytować się z Lewicą i PiS” („GW”, 19.11.2019): „w Sejmie Lewica będzie starała się ich przelicytować. Nie rządzi, więc nie musi się przejmować realiami budżetowymi… Koalicja Obywatelska powinna się skupić na projektach nieobciążających budżetu, a za to przyjaznych obywatelom.” To „nieobciążanie budżetu” ćwiczyła przez osiem lat Platforma z wiadomym skutkiem, a dalsze rady Gadomskiego o konieczności reaktywacji programu przedwyborczego KO prowadzą to ponownej klęski.

Dominika Wielowieyska twierdzi,

że „Propozycja Lewicy podważa zaufanie obywateli do państwa”( „GW”, 21.11.2019): „Rozumiem, że istotą programu Partii Razem jest nałożenie o wiele większych danin na osoby dobrze zarabiające. I ja z tym nie dyskutuję, bo Razem zawsze takie poglądy głosiło, są one czymś naturalnym w przypadku lewicy. Problem polega na metodzie…. To bardzo niebezpieczna droga. Jeśli się na coś umówiliśmy z obywatelami w dziedzinie, w której długofalowe zaufanie jest kluczem do sukcesu, to się tego trzymajmy. Musi istnieć pewna ciągłość władzy i kolejne ekipy rządowe powinny respektować zobowiązania poprzedników. I to dotyczy nie tylko emerytur.” Po pierwsze to nigdy tak nie było, także w III RP, z różnych względów, a po drugie to zaufanie u obywateli wzbudza nie respektowanie starych zobowiązań, a poszukiwanie nowych, lepszych dla ogółu.

Tomasz Lis we wstępniaku

Czerwone i czarne” („Newsweek”, 25.12.2019): „PiS może mieć tu silnego sojusznika. Sejmowe wystąpienie Adriana Zandberga wzbudziło w wielu kręgach zachwyt, któremu nie towarzyszyła niestety nazbyt głęboka refleksja nad jego treścią. W kontrze do wizji państwa dobrobytu zaprezentowanej przez premiera Morawieckiego, poseł Zandberg zaprezentował własną. Sprowadzającą się głównie do doktryny „tax and spend”, opodatkować i wydać. Dyskusja nad pożądanym kształtem społecznej solidarności ma sens, ale wizja państwa jako całodziennego grabieżcy jest równie zła, co skrajnie liberalna wizja państwa jako nocnego stróża.” Redaktor Lis zapomniał, a może nawet nie wie, że istnieje od lat wielu jeszcze jeden rodzaj państwa zwanego opiekuńczym, i o nim właśnie mówił Zandberg. Nadto pan redaktor dodaje: „Lewica dołączy do PiS albo oba ugrupowania rozpoczną śmiertelnie niebezpieczną rywalizację – kto da więcej”. Abstrahując od głębi tej refleksji dodać koniecznie trzeba, że już niejedna wróżba Lisa okazała się funta kłaków warta,

Cezary Michalski, dzieląc

sejmowy klub Lewicy na prounijnych socjalistów broniących liberalnej demokracji i populistyczną lewicę, w tekście „Walka o duszę lewicy” (to samo wydanie „Newsweeka”) z wyjątkową pasją zajął się osobą Adriana Zandberga, co ni mniej, ni więcej oznacza, że bardzo zalazł mu za skórę: „jeśli Zandberg kiedykolwiek był twardy, to wyłącznie wobec III RP, Platformy, KO, KOD za to, że są liberalne. Nie jest też socjaldemokratą, tylko bardzo typowym lewicowym populistą.” I jeszcze: „Cały projekt PiS-owskiej redystrybucji, który pod pewnymi warunkami zgadzali się poprzeć Zandberg, Zawisza czy Maciej Gdula, oznacza zabranie gigantycznych pieniędzy pracującym i przeznaczenie ich na zasiłki i świadczenia wypychające Polaków i Polki z rynku pracy.” Autor jakoś zapomina o pełnej akceptacji c a ł e j Lewicy dla europejskich standardów demokracji, podobnie o warunkach związanych ze wspomnianym głosowaniem c a ł e j Lewicy, nie mówiąc już o celu który takiemu działaniu przyświecał. Aby dobić „populistyczna lewicę” Michalski rozżalił się nad podwyżką akcyzy na alkohol i tytoń, która „najbardziej boleśnie uderzy w najmniej zarabiających, nie mówiąc już o ludziach żyjących wyłącznie z zasiłków socjalnych.” No proszę, jaki ten Michalski czuły i troskliwy, bardzo prosocjalno wódczano-papierosowy, gdy takie wątpliwe i naciągane chwyty w jego argumentacji są dozwolone.

Wyżej wymienionym autorom,

i wszystkim podobnie myślącym polecam opublikowany właśnie „Raport o biedzie w Polsce”, autorstwa Szlachetnej Paczki, którą trudno o lewicowość, lewactwo czy też nawet bolszewizm obwiniać. Czytamy (podaję za Onetem) : „Ponad 2 mln Polaków żyje w skrajnym ubóstwie, prawie pół miliona z tego to dzieci. Prawie 30 proc. rodzin w Polsce nie stać na przynajmniej jeden tydzień wakacji w roku, a 17 proc. Polaków brakuje pieniędzy na lekarza specjalistę lub dentystę. Wbrew naszej intuicji, wbrew danym o wzroście gospodarczym, wbrew socjalnym działaniom rządu, ta liczba wzrosła w ciągu ostatnich dwóch lat o ponad 120 tysięcy. To tylko kilka z przygnębiających liczb.”

Przyznać trzeba,

że odmienna, otwarta formuła „Opinie” w „Gazecie Wyborczej” przynosi nowość w tym tytule: wypowiedzi kontrowersyjne, czasem ostre, przede wszystkim na temat różnego widzenia naszej polskiej współczesności. Nie wiem skąd ta zmiana, ale dobrze, że „GW” zamierza zrezygnować wreszcie z roli „Trybuny Ludu” III RP. Czytam z niedowierzaniem.

Michał Danielewski

Parlamentarzyści Lewicy powiedzą zapewne w tej kadencji sporo głupstw, zrobią kilka błędów, ale czas i przygotowanie merytoryczne grają na ich korzyść: Biejat, Zand-berg, Żukowska, Gdula, Zawisza, Dziemianowicz-Bąk, Śmiszek to nowa jakość w Sejmie i dowód, że wbrew ponurym zasadom lepszy pieniądz czasami wypiera gorszy. Jeśli nie wymiękną, nie popadną w parlamentarną rutynę i nie pokłócą się o byle drobiazg, klub Lewicy może się w toku kadencji, po pierwsze, powiększyć, a po drugie, być początkiem marszu Lewicy po władzę. Na to liczę. A w zasadzie tego oczekuję.” („Mówić własnym głosem, nie w tonacji PO” – „GW”,11.11.2019)

Adriana Rozwadowska

Zamiast oprotestowywać wzrost ledwo starczającego na życie minimum i zapalczywie bronić tych, których emerytury starczą na spędzenie starości pod palmami, przypisywać lenistwo 75 proc. społeczeństwa, politycy i ekonomiści powinni raczej rozpocząć od likwidacji śmieciówek (1,2 min umów będących jedyną podstawą świadczenia pracy), których tak bronią. A zaraz potem skupić się na szukaniu rozwiązań na przyszłość, bo obecny system prędzej czy później zakończy się katastrofą.” („Sprawiedliwość tylko dla wybranych” – „GW”, 27.11.2019)

Wojciech Orliński

Liberał ma swoje poczucie sprawiedliwości, konserwatysta swoje, socjalista swoje.

Mogę tylko opisać, jak ja to widzę – a najchętniej powołam się na przemówienie Elizabeth Warren, jednej z faworytek w wyścigu o nominację do przyszłorocznych wyborów prezydenckich w USA: ” Nikt nie doszedł do bogactwa sam. Zbudowałeś fabrykę – to świetnie. Ale woziłeś towary po drogach, za które reszta z nas zapłaciła. Zatrudniałeś pracowników, których wykształcono za nasze pieniądze. Byłeś bezpieczny w swojej fabryce, bo pilnowały cię policja i straż pożarna. Miałeś świetny pomysł – Bóg z tobą. Weź dla siebie duży kawałek tortu. Ale częścią umowy społecznej jest to, że resztę oddasz”. („Niech ludzie sukcesu płacą więcej” – „GW”, 20.11.2019)

Jacek Żakowski

Populistyczną odpowiedzią na deficyt demokratyczny jest miks ksenofobii i autorytaryzmu. Po stronie demokratycznej nie ma eliksiru… Eksperci i politycy szukają sposobów obrony demokracji przed populistami, m.in. przez lepszą kontrolę nierówności (np. emerytalnych) i ożywienie instytucji demokratycznych. Niewielu jest na świecie wykształconych demokratów, którzy jeszcze nie zrozumieli, że jeśli w tych dwóch sprawach nie osiągniemy postępu, to nie obronimy wolności i demokracji.” („ Kłamstwo nie pomaga” – „GW”, 21.11.2019)

Marek Beylin

Oczywiście każdy wyobraża sobie tę normalność inaczej, ale jedno nie ulega wątpliwości: jej zarys będzie się wyłaniać z dyskusji i kompromisów między demokratycznymi formacjami lewicy i liberalnej prawicy. Co oznacza, że zarówno Lewica, jak i KO nie są dla siebie wrogami, bo obie muszą w sporach, ale wspólnie, uwzględniając presje obywatelskie, określić, jaka ma być ta polska normalność. Tym to łatwiejsze, że w wielu kwestiach, choćby praworządności, oba bloki specjalnie się od siebie nie różnią.” („Bolszewicy kontra obrońcy banksterów” – „GW”, 26.11.2019)

Adriana Rozwadowska raz jeszcze

Ulubionym tematem Zandberga nie jest strzelanie do ludzi, ale prawa pracownicze. Biedroń najwięcej mówi o walce z dyskryminacją, równych prawach i Europie. Czarzasty jako mówca zręczny i złotousty najchętniej wypowiada się o wszystkim. Nie usłyszymy jednak w jego słowach pogardy dla „innych”, eurosceptycyzmu ani rojeń o zagrażających Polsce gejach, Żydach czy masonach. Czy wszystko to brzmi jak skrajność? W Europie to najzwyklejsze pod słońcem centrum.” („ Teraz centrum przesunie się na lewo” – „GW”, 17.10.2019)

Jedyną obecnie szansę dla nienawistnie podzielonej Polski

niesie Lewica z europejską normalnością, demokratycznymi wartościami, ideą państwa sprawiedliwego społecznie i opiekuńczego, oczekiwaną otwartością na szeroką współpracę z odważnymi, świadomymi i prawymi obywatelami przeciw hańbie okrywającej nasze państwo, z koniecznym kompromisem w osiąganiu politycznych celów, i z przekonaniem, że jeśli nie Lewica to, w aktualnej sytuacji, niby kto ? Łatwo nie będzie, ale kto powiedział, że ma być?

Zygmunt Tasjer

Poprzedni

„Mroczna planeta” – Andrzej Żuławski

Następny

Ceny energii idą w górę

Zostaw komentarz