20 kwietnia 2024

loader

Ceny energii idą w górę

Korzystanie z węgla sprawia, że polskie firmy muszą ponosić coraz wyższe opłaty z tytułu emisji CO2. W rezultacie będzie spadać konkurencyjność naszych przedsiębiorstw, co przełoży się na wolniejsze tempo rozwoju gospodarki.

Realne ceny energii w Polsce są dziś o wiele wyższe niż kilka lat temu – a to dopiero początek ich ostrego marszu w górę. Rząd PiS, walcząc o zwycięstwo w wyborach w tym roku dotował ceny energii, przeznaczając na ten cel dodatkowe środki z zaległych praw do emisji. Ceny są dotowane: dla odbiorcy indywidualnego w 100 proc., dla przedsiębiorców przynajmniej w połowie (Za pierwsze półrocze bieżącego roku firmom przysługują ceny energii z czerwca 2018. Nadpłaty mają być wyrównywane poprzez korekty w fakturach za kolejne miesiące).
Nie ma jednak środków na dotacje do cen energii w przyszłym roku. Jest już po wyborach, a napięty budżet pęka w szwach.
Znaczące podwyżki odczują zatem wszyscy, a Polska będzie miała jedne z najwyższych cen energii w regionie – ocenia Polskie Towarzystwo Gospodarcze.
Na wysokie ceny wpływają właśnie opłaty emisyjne. Stanowią one aktualnie 45-50 proc. kosztów energii w Polsce. W ciągu kilku lat cena opłat emisyjnych za tonę dwutlenku węgla wzrosła z 5 do 25 EUR. W lipcu tego roku został zaś dotychczasowy szczyt – uprawnienia kosztowały prawie 30 EUR. To nie koniec, bo Komisja Europejska postuluje, aby 30 EUR za tonę dwutlenku węgla było minimalną opłatą emisyjną. W związku z tym musimy być przygotowani na jeszcze wyższe ceny energii.
Inna ważna przyczyna wzrostu cen to polskie zapóźnienie energetyczne, pogłębiające się w ciągu ostatnich czterech lat. Mamy przestarzałe bloki energetyczne, których wydajność spada szczególnie w czasie upałów oraz niemodernizowaną infrastrukturę przesyłową. Tymczasem państwowe firmy energetyczne, zamiast inwestować w nowoczesność, angażują się w różne nierentowne przedsięwzięcia Skarbu Państwa.
Rosnące ceny energii to pożądany moment aby dokonać przeglądu energetycznego naszego przemysłu.
Różne maszyny mogą generować wyższe zużycie prądu, nawet nieużywane. Aby to sprawdzić trzeba zainstalować czujniki, które będą raportować zużycie energii przez poszczególne maszyny w danym czasie – proponuje Polskie Towarzystwo Gospodarcze,.
Jak szacuje PTG, dzięki wyeliminowaniu miejsc utraty energii można czasem zmniejszyć jej zużycie nawet o 30 proc. Warto też wyeliminować wszelkie miejsca utraty ciepła. Dotąd niewykorzystywane ciepło można zamienić na energię. Efektywność systemu skojarzonego w ten sposób także może być nawet o 30 proc. wyższa.
Może być – ale najpierw trzeba mieć pieniądze na takie działania, a rząd ani ich nie ma, ani nie spróbuje ich znaleźć. Będzie wiec tak jak u Kuby Sienkiewicza: „Wszyscy zgadzają się ze sobą, a będzie dalej tak jak jest”. Przecież o nadmiernej energochłonności polskiej gospodarki mówi się od prawie pół wieku i zawsze z tak samo marnym skutkiem.
Tym niemniej, technologia idzie do przodu. Panele fotowoltaiczne są dziś o wiele bardziej wydajne niż dziesięć lat temu. Gwałtowny wzrost cen energii wywołany opłatami emisyjnymi CO2 spowodował, że produkowanie energii z odnawialnych źródeł zaczęło być bardziej konkurencyjne nawet bez rządowych dopłat. Cena energii z OZE kształtuje się dziś na poziomie 240-250 zł za megawatogodzinę. Gdy zważyć, że w przyszłym roku średnie ceny energii mogą osiągnąć 300-330 zł/MWh, ta różnica staje się interesująca.
Problem z OZE jest jednak taki, że nie są one pewnym źródłem energii. Najmniej stabilne są oczywiście farmy wiatrowe. Bardziej – ogniwa fotowoltaiczne, w których intensywność produkcji prądu można projektować poprzez ekspozycję na słońce. Generalnie, w związku z niestabilnością OZE, mogą one tylko częściowo pokrywać zapotrzebowanie na prąd.
Na razie jesteśmy skazani na proste spalanie węgla, bo rząd nie inwestuje w inne możliwości. Produkcja energii w Polsce będzie więc nadal w dużym stopniu zależeć od kosztów emisji CO2. Spowoduje to, że ceny prądu zapewne będziemy mieć najwyższe w regionie.
Przełoży się to oczywiście na niską konkurencyjność polskich przedsiębiorstw. Znalezienie rozwiązań, które zminimalizują negatywne efekty tej sytuacji jest naglącym wyzwaniem strategicznym państwa polskiego – ale obecna ekipa z pewnością nie podejmie takiego wyzwania.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Problem z powracającą lewicą

Następny

Niech wreszcie zaczną mniej truć

Zostaw komentarz