12 maja 2024

loader

Kubacki i Żyła zaraz za Granerudem

fot. Vierschanzentournee - Facebook

Kamil Stoch of Poland, Dawid Kubacki of Poland, Piotr Zyla of Poland during the FIS SKI JUMPING WORLD CUP Oberstdorf – Men Large Hill KO in the WM Skisprungarena Oberstdorf at 29.12.22. Foto: Dominik Berchtold

Na półmetku Turnieju Czterech Skoczni liderem 71. edycji prestiżowej imprezy jest Norweg Halvor Egner Granerud. Za nim plasują się Dawid Kubacki i Piotr Żyła.  Kamil Stoch jest ósmy. Z kolei Niemcy i Austriacy  już po dwóch konkursach stracili wiarę w końcowy sukces.

Granerud w Garmisch-Partenkirchen odniósł drugie zwycięstwo i w klasyfikacji 71. Turnieju Czterech Skoczni ma nad Kubackim 26,8 pkt przewagi oraz 40,1 pkt nad Żyłą. Kamil Stoch jest 8. tracąc do lidera 67,3 pkt.

Według Wojciecha Fortuny, złotego medalisty z Sapporo dwa ostatnie konkursy będą pasjonujące. „Bo to jest sport i wszystko się może zdarzyć. Dyspozycja Dawida i Piotrka jest tak podkręcona, że podium na pewno będzie. Jeżeli obaj poprawią drobne błędy, jakie im się przytrafiły w Garmisch-Partenkirchen… Ale nie zapeszajmy” – stwierdził złoty medalista igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata z 1972 roku.

Zapytany jakie to były niedociągnięcia Fortuna powiedział, że przy wyjściu z progu. „Gdyby nie to, obaj odlecieliby jeszcze kilka metrów dalej” – ocenił. Byłego skoczka bardzo cieszy wyraźnie lepsza dyspozycja Stocha. „Wraca do swojego, równego skakania, widać radość z tego co robi, a to świetnie wróży z konkursu na konkurs” – podsumował Fortuna. Teraz skoczkowie rozpoczynają rywalizację w Austrii. We środę w Insbrucku konkurs rozpocznie się  o 13.30. Zakończenie cyklu w piątek w Bischofshofen.

Niemcy i Austriacy odarci ze złudzeń

Współgospodarze prestiżowego Turnieju Czterech Skoczni – już po dwóch konkursach stracili wiarę w końcowy sukces. „Daleka droga do tego” – przyznał trener niemieckiej kadry Stefan Horngacher, a austriackie media wskazały, że ich narciarze „szanse pogrzebali już na półmetku”.

Ciężko myśleć o końcowym zwycięstwie. Sądzę, że powoli możemy skupiać się na innych celach. Będzie jeszcze kilka istotnych stacji w tym sezonie, przede wszystkim mistrzostwa świata. Na to trzeba się nastawić. Nie ma sensu teraz wylewać żali i frustrować się na całego” – przyznał Karl Geiger. Niemcy na triumf w TCS czekają od 2002 roku, kiedy Sven Hannawald zwyciężył jako pierwszy we wszystkich czterech konkursach.

Jeszcze gorzej spisują się Austriacy, gdyż najlepszy z nich – 20-letni Daniel Tschofenig – jest ósmy. Uchodzący przez turniejem za jednego z faworytów Stefan Kraft, który osiem lat temu zapewnił swojej ekipie ostatni triumf, jest dziesiąty. Na jego pozycji mocno waży dopiero 18. lokata w noworocznym konkursie w Ga-Pa. „Podczas gdy Granerud skacze w swojej własnej lidze, nasi skoczkowie już na półmetku i przed zawodami w kraju muszą odłożyć marzenia o zwycięstwie co najmniej o kolejny rok” – napisała w poniedziałek agencja prasowa APA.

Tschofenig, ubiegłoroczny potrójny mistrz świata juniorów z Zakopanego, traci do lidera z Norwegii 61,9 pkt, czyli 34 metry. „Być najlepszym w tak silnej ekipie, jak nasza, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. To inspirujące i mobilizujące. Do podium sporo mi brakuje, ale do dwóch Niemców przede mną już nie, więc mam nadzieję, że w Innsbrucku i Bischofshofen powalczę, żeby ich wyprzedzić” – powiedział pochodzący z Karyntii skoczek.

O tym, że wygrana w TCS byłaby niczym cud, a miejsce na podium też jest mało prawdopodobne, wie trener czerwono-biało-czerwonych Andreas Widhoelzl. „Musimy podchodzić do tego realistycznie. Pierwsze trzy miejsca odjechały nam bardzo daleko. Musimy się teraz skupić na indywidualnych występach, ale też dobrze prezentować się jako zespół. Na tym będziemy budować pewność siebie i wiarę, że w dalszej części sezonu to my będziemy na czele” – tłumaczył opiekun Austriaków.

Podobnie ocenia sytuację utytułowany Kraft. „Skaczący jak natchniony Granerud, lider Pucharu Świata Kubacki i Lanisek są o krok przed resztą. To klasa sama w sobie” – zauważył i przyznał, że w Ga-Pa przegrał z wiatrem. „Z bocznym wiatrem, który nie jest uwzględniany przy żadnych przelicznikach i współczynnikach. Za tylny można dostać rekompensatę, a za boczny… mieć nawet dodane punkty, choć on potrafi uniemożliwić daleki lot. Władze naszej konkurencji powinny to jeszcze raz przeanalizować” – wyjaśnił Widhoelzl.

Kraft nie szukał jednak wymówek. „Trzeba szczerze przyznać, że trzy inne moje skoki w TCS też mogły być lepsze. Nie ma co szukać usprawiedliwienia. Teraz nasze skocznie i swoi kibice. Trzeba liczyć, że karta się odwróci” – wskazał ostatni austriacki zwycięzca prestiżowych zawodów.

Norwegia czeka na triumf

Z kolei Norwegia czeka na pierwsze w historii cztery zwycięstwa swojego reprezentanta w Turnieju Czterech Skoczni. Media ostrzegają jednak, że aby to osiągnąć, lider klasyfikacji generalnej Halvor Egner Granerud musi pokonać skocznię w Innsbrucku, która jest przekleństwem Norwegów.

Media przypomniały, że tylko trzech skoczków w historii TCS wygrało wszystkie cztery konkursy. „Są to Kamil Stoch, Sven Hannavald i Ryoyu Kobayashi i w tym gronie nie ma jeszcze Norwega, więc czekamy z napięciem na wyniki ze skoczni Bergisel, która jednak, jak pokazuje historia, jest bardzo niełaskawa dla naszych skoczków” – napisał dziennik „Verdens Gang”. Były skoczek Anders Jacobsen, obecnie komentator platformy telewizyjnej Viaplay, powiedział: „Wielki Szlem TCS to marzenie wszystkich skoczków i jak na razie szanse na to ma Granerud, lecz skocznia w Innsbrucku nie wybacza najmniejszego błędu i pokonała szereg wielkich zawodników, a wielu Norwegów właśnie tu poległo”.

Dał przykład Sigurda Pettersena, który w sezonie 2003/04 wygrał TCS zwyciężając na trzech skoczniach, lecz nie w Innsbrucku, gdzie był czwarty. Jacobsen jest jednak ostatnim Norwegiem, który odczarował tę skocznię. Wygrał TCS w sezonie 2006/07 zwyciężając tylko w jednym konkursie w… Innsbrucku. Przyznał, że sam się zdziwił tym wynikiem – ta skocznia zawsze jest trudna lecz tez nieprzewidywalna.

Ekspert ostrzegł też przed nadmiernym optymizmem. „Na razie były to dopiero dwie stacje turnieju i pozostały jeszcze dwie z najtrudniejszym Innsbruckiem, więc nie świętujmy. Ten turniej jeszcze trwa” – zauważył. Kierownik norweskiej ekipy Clas Brede Brathen również to zrobił zwracając uwagę, że „przewaga Graneruda – 26,8 pkt nad bardzo doświadczonym Dawidem Kubackim może wyglądać na dużą, lecz może szybko zostać zniwelowana właśnie w Innsbrucku”. Trofeum TCS mają w swojej kolekcji trzej Polscy: trzykrotnie zdobył je Stoch, a po jednym Złotym Orle mają Adam Małysz oraz Kubacki. Najbardziej utytułowanym skoczkiem w historii turnieju jest Janne Ahonen, który wygrał go pięciokrotnie.

BN/pap

Redakcja

Poprzedni

50 lat od polskiej premiery „Ojca chrzesnego”

Następny

Ostatnia droga Pelego