28 marca 2024

loader

Głód mieszkań sprzyja bankom

Nieruchomości drożeją, kredyty mieszkaniowe także – ale chętnych na ich zaciąganie wciąż nie brakuje.

Marże banków w górę, zdolność kredytowa Polaków w dół – tak należy podsumować mijający rok jeśli chodzi o rynek kredytów hipotecznych. W każdym z kolejnych kwartałów można było zaobserwować tę prawidłowość (o ile uznawać, że rzeczywiście jest to prawidłowość).
W grudniu banki narzucały klientom oprocentowanie kredytów mieszkaniowych średnio wyższe o 0,15 punktu procentowego niż na początku 2019 r. – taki wniosek płynie z analizy Bankier.p.
Rynek kredytowy podgrzewają niskie stopy procentowe i kiepska oferta lokat, co zachęca do zakupów inwestycyjnych mieszkań, które finansowane są właśnie kredytami.
Tak więc, kredyt z 20-procentowym wkładem własnym jest obecnie średnio o wspomniane 0,15 pp. droższy niż w styczniu, ale kwota jaką może uzyskać kredytobiorca – niższa o ok. 10 tys. zł. Czyli, trochę tak jak w „Chłopcach z Placu Broni”: „teraz chałwa jest droższa, więc daję mniej”.
W rezultacie, średnia zdolność kredytowa amatora własnego M w naszym kraju osiągnęła w listopadzie najniższą wartość od początku 2018 r. – czyli 551 tys. zł. W grudniu powróciła do poziomu nieco poniżej 570 tys. zł. Dla porównania, w styczniu 2018 r. przeciętni kredytobiorcy byli w stanie średnio pożyczyć 606 tys. zł, a w styczniu 2019 r. – 581 tys. zł.
Od stycznia 2018 r. Bankier.pl śledzi, jak zmienia się rynkowa oferta kredytów hipotecznych dla jednego, niezmiennego profilu klienta. W symulacji przyjęto, że kwota kredytu hipotecznego zaciąganego przez standardowych kredytobiorców będzie zbliżona do średniej wartości kredytu zaciąganego obecnie w Polsce. Założono więc, że o finansowanie stara się bezdzietne małżeństwo mieszkające w mieście mającym powyżej 500 tys. mieszkańców, kupujące na rynku pierwotnym mieszkanie o wartości 337,5 tys. zł (o powierzchni 50 metrów kwadratowych), zarabiające łącznie 6,2 tys. zł miesięcznie netto, pracujące w oparciu o umowy o pracę na czas nieokreślony, posiadające pozytywną historię kredytową, bez żadnych dodatkowych i obecnie spłacanych obciążeń.
Ci standardowi klienci gotowi są skorzystać z dodatkowych produktów banku, aby obniżyć marżę kredytową. Jako ludzie unikający zbędnego ryzyka, nie chcą jednak nabywać produktów inwestycyjnych czy ubezpieczeń z funduszami kapitałowymi.
Ich kredyt mieszkaniowy zaciągany jest na 30 lat i spłacane w ratach równych. Przy badaniu cen kredytu i kwoty finansowania, prezentowane są średnie wartości zaczerpnięte z ofert 14 banków, dla kredytów z 10 – i 20-procentowym wkładem własnym.
– Drożeją nieruchomości, ale chętnych na kredyty mieszkaniowe nie brakuje. Chociaż na ostateczne podsumowanie roku jeszcze za wcześnie, to jest niemal pewne, że kredytodawcy odnotują rekordową sprzedaż.
W takim otoczeniu bankom nie jest trudno stopniowo, przez korekty cenników o kilka punktów bazowych, podnosić ceny. Efekty pełzających zmian widać wyraźnie w porównaniach obejmujących kilkanaście miesięcy – podsumowuje analityk Bankier.pl dr Michał Kisiel.
Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku sytuacja się nie zmieni. Brak jakiegokolwiek wsparcia ze strony rządu PiS dla Polaków, kupujących swoje własne M, sprawia, że banki mogą spokojnie łupić skórę kredytobiorców, a ci muszą się na to godzić.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Szybko wykończyć? To nie takie proste

Następny

Jak kreatywni dogadują się z uporządkowanymi?

Zostaw komentarz