
W każdym większym japońskim chramie, w takim ich kościele, można kupić, oprócz wróżb i przeróżnych amuletów, także figurki Buddy. Także wcielone w postać gofra. Zwykle słodkiego, często nadziewanego jeszcze dżemem.
Bo Japończycy lubią słodkie smaki i ze wszystkiego sobie słodycze potrafią zrobić.
Zwykle polscy turyści, widząc boga pod postacią gofra, dziwią się wielce takim barbarzyńskim zwyczajom. Zwłaszcza że takiego gofrowego Buddę można dodatkowo polać słodkim syropem, bitą śmietaną i posypać modną teraz sproszkowaną machą.
Dziwią się nasi rodacy bezrefleksyjnie, bo przecież Polacy też masowo spożywają swe bóstwa. Przynajmniej raz w roku. Kiedy rozpoczynają kolację wigilijną i dzielą się opłatkami. Zwykle ozdobionymi wizerunkami Świętej Rodziny. Potem jedzą te opłatki, zwykle bezrefleksyjnie, bo myśli ich biegną już ku śledziom i kapuście z grochem.
Ten tradycyjny polski opłatek to zmodyfikowana żydowska maca. Daleko mu do japońskich, bogopodobnych słodyczy. Może dlatego, że ten opłatek ma przede wszystkim integrować polskie rodziny, a nie pobudzać je do smakowych orgii.
Temu służyć mają inne tradycyjne polskie, wigilijne potrawy. Czyli litewskie kołduny w rosole, karp po żydowsku, ukraińskie pierogi, ryba po grecku i śledź pod szubą, czyli po rosyjsku.
Oczywiście każda tradycja ulega modyfikacji. Dlatego dziś na tradycyjnym polskim wigilijnym stole znajdziemy też krewetki w sosie z awokado, smażone sajgonki, sałatki z mango i kimczi. Bo tradycyjne polskie rodziny, zwłaszcza te patchworkowe, są coraz bardziej otwarte na polską kuchnię, ale już fusion.
Dlatego dziś proponujemy polski, tradycyjny opłatek wielokulturowy. Zachowujący tradycyjny, post żydowski wypiek z dodatkiem japońskiego gofra. Globalny i wielosmakowy.
Proponujemy wersję minimalistyczną. Ale każdy chętny może polać sobie budda gofra tradycyjną polską bitą śmietaną i posypać go modną maczą.
I opłatek też.
Efekt będzie murowany. Bo dzięki tym drobnym zabiegom najmłodsza generacja Polek i Polaków odrzuci na chwilę swe smartfony. Rzuci się na takie opłatki. Nie trzeba będzie ich już do uroczystej, rodzinnej kolacji siłą zaganiać.
PS. Więcej w Tygodnik NIE









