Sejm nie odrzucił weta prezydenta. Wieczorek: Państwo musi mieć nad tym kontrolę

fot. Bartosz Nehring / Kancelaria Sejmu

Sejm nie zdołał odrzucić weta prezydenta Karola Nawrockiego do ustawy o kryptoaktywach. Do ponownego uchwalenia przepisów potrzebna była większość trzech piątych głosów, której koalicja rządząca nie była w stanie zebrać. W głosowaniu za odrzuceniem weta opowiedziało się 243 posłów, przeciw było 192. Żaden poseł nie wstrzymał się od głosu. Wynik ten natychmiast wywołał gwałtowną reakcję w mediach społecznościowych i ponownie otworzył dyskusję o tym, jak państwo powinno regulować rynek kryptowalut.

Debatę poprzedziło wystąpienie posła Dariusza Wieczorka z Lewicy, który zwrócił uwagę, że kryptoaktywa nie mogą być traktowane jako niezbędny element życia obywateli, a państwo ma obowiązek ograniczać ryzyko finansowe związane z takimi inwestycjami. Wieczorek podkreślał, że Polska pozostaje jedynym krajem Unii Europejskiej bez ram prawnych regulujących ten sektor, co naraża obywateli na oszustwa, utratę środków i brak nadzoru nad podmiotami działającymi na rynku. Jak mówił, to właśnie rola państwa, aby nad tym czuwać i nie dopuszczać do sytuacji, w której inwestorzy pozostają bez ochrony.

Poseł wskazywał, że ustawa wprowadzała konieczne instrumenty nadzorcze, sankcje administracyjne i karne wobec nieuczciwych podmiotów, a także powierzała Komisji Nadzoru Finansowego kontrolę nad instytucjami związanymi z obrotem kryptoaktywami. Podkreślił, że obecnie w Polsce mogą działać jedynie firmy zarejestrowane poza granicami kraju, ponieważ brakuje prawnych podstaw do ich rejestracji na rynku krajowym. W ocenie Lewicy utrzymanie takiego stanu rzeczy jest sprzeczne z interesem obywateli.

Wieczorek odniósł się również do argumentacji prezydenta, który w uzasadnieniu weta wskazywał m.in. na „nieproporcjonalne rozszerzenie obowiązków” oraz „wysokie koszty ukształtowania nadzoru”. Poseł określił te zarzuty jako nieuzasadnione, twierdząc, że nie należy do prezydenta ocenianie, czy KNF ma odpowiedni stosunek do kryptowalut. Jak zaznaczył, zadaniem Komisji jest przede wszystkim ochrona pieniędzy Polek i Polaków, a nie formułowanie opinii o atrakcyjności inwestowania w nowe aktywa cyfrowe. Klub Lewicy zapowiedział głosowanie za odrzuceniem weta.

Po głosowaniu, które zakończyło się utrzymaniem decyzji prezydenta, w mediach społecznościowych pojawiła się lawina komentarzy. Politycy koalicji wprost oskarżyli opozycję o działanie w interesie nieuczciwych podmiotów. Minister Marcin Kierwiński stwierdził, że „zwyciężył kryptowalutowy lobbing oraz szemrane interesy”, a utrzymanie weta określił jako „hańbę”. Rzecznik rządu Adam Szłapka napisał o „wielkich pieniądzach i obcych wpływach” stojących za decyzją Sejmu. Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski ocenił, że „tu ewidentnie są brudne ręce” – sugerując wpływy lobbystów blokujących regulacje, a przewodniczący klubu KO Zbigniew Konwiński oskarżył opozycję o „obronę oszustów i kremlowskich biznesów”.

Zupełnie inaczej oceniają sytuację politycy PiS. Poseł Szymon Szynkowski vel Sęk jest przekonany, że minister Bogucki „rozłożył premiera Donalda Tuska na łopatki”, a prezydenckie weto było jedynym rozsądnym krokiem wobec „spartaczonej ustawy o kryptoaktywach”. Polityk zapowiedział szybkie przygotowanie nowego projektu, zgodnego z oczekiwaniami Kancelarii Prezydenta. Podobne komentarze pojawiły się ze strony Bartłomieja Wróblewskiego i Beaty Kempy, która szydzi z koalicji rządzącej „1:0 dla prezydenta Karola Nawrockiego”.

Sam prezes Kaczyński jeszcze przed głosowaniem stwierdził, że jego zdaniem „kryptowaluty powinny być zakazane”, choć – jak przyznał – „w ogóle się nimi nie zajmuje”. Deklaracja prezesa unaocznia głęboką sprzeczność stanowiska PiS. Ugrupowanie dostrzega w kryptoaktywach poważne zagrożenie, a jednocześnie blokuje ustawę, która po raz pierwszy wprowadzałaby realny nadzór, rejestrację podmiotów oraz mechanizmy bezpieczeństwa dla inwestorów.

Lewica, która głosowała za odrzuceniem weta, podkreśla natomiast, że utrzymanie prezydenckiej decyzji oznacza dalsze funkcjonowanie rynku bez realnych zasad i bez nadzoru, co uderza w bezpieczeństwo inwestorów. Poseł Tomasz Trela wskazuje, że opozycja „cieszy się z działania na szkodę Polski”.

Istotą sporu pozostaje pytanie, czy Polska może dłużej zwlekać z wprowadzeniem zasad rynku kryptoaktywów, skoro Unia Europejska zobowiązała państwa członkowskie do pełnego wdrożenia regulacji MiCA już do końca 2024 roku. Brak takich przepisów oznacza, że polski rynek działa bez nadzoru, a instytucje finansowe nie mają jasnych podstaw prawnych do kontroli firm funkcjonujących w tej branży.

W praktyce oznacza to, że podmioty oferujące usługi związane z kryptowalutami nie mogą rejestrować się w Polsce i muszą korzystać z zagranicznych jurysdykcji, co utrudnia ochronę konsumentów i ściganie nadużyć. Regulacje podobne do tych zaproponowanych w ustawie funkcjonują już w większości państw UE i mają na celu nie hamowanie rozwoju technologii, lecz zapewnienie minimalnych standardów bezpieczeństwa na szybko rosnącym rynku. Utrzymanie obecnego stanu prawnego oznacza więc, że Polska pozostaje jedynym krajem Wspólnoty, który nie wprowadził unijnych zasad, a inwestorzy nadal działają w środowisku pozbawionym stabilnych i przewidywalnych reguł.

Redakcja

Poprzedni

Dla sentymentalnych Słowian

Następny

Ziobro przemówił z ekranu i postawił warunki