Czechy w rękach antyunijnej prawicy

Andrej Babiš podczas podpisania umowy koalicyjnej z liderami SPD i partii Motorzyści, 3 listopada 2025 roku w Pradze. Nowy rząd ma zapewnioną większość w Izbie Poselskiej. / Fot. Facebook / Andrej Babiš

Były premier i miliarder Andrej Babiš podpisał umowę koalicyjną z antyunijnym ruchem SPD Tomia Okamury i nowym ugrupowaniem Motorzyści. Trzy partie mają większość w parlamencie i zapowiadają narodowo-konserwatywny, antyekologiczny rząd, który może znacząco zmienić pozycję Czech w Europie.

Scena polityczna Europy Środkowej znów drży. Zaledwie niecały tydzień po porażce skrajnej prawicy w Holandii, w Czechach powstaje rząd, który przesuwa kraj zdecydowanie na prawo. Andrej Babiš – były premier i jeden z najbogatszych Czechów – ogłosił 3 listopada podpisanie umowy koalicyjnej z ruchem Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD) oraz nową partią Motorzyści (Motoristé sobě). Trzy ugrupowania mają łącznie 108 mandatów w 200-osobowej Izbie Poselskiej.

Andrej Babiš, lider ruchu ANO (Akcja Niezadowolonych Obywateli), wraca do władzy po czteroletniej przerwie. Jego partia, która przez lata należała do liberalnej frakcji Renew Europe w Parlamencie Europejskim, w czerwcu 2024 roku opuściła to ugrupowanie i zaczęła współpracę z nowym sojuszem „Patrioci dla Europy”, tworzonym przez Fidesz Viktora Orbána, Zgromadzenie Narodowe Marine Le Pen oraz austriacką Partię Wolności (FPÖ). Decyzja ta przypieczętowała przesunięcie ANO z centrum ku eurosceptycznej, narodowo-konserwatywnej prawicy i symbolicznie zbliżyła Babiša do przywódców takich jak Orbán czy Le Pen.

Powrót Babiša na stanowisko premiera będzie jednak próbą sił z prezydentem Petrem Pavlem – byłym generałem NATO i jego otwartym przeciwnikiem politycznym. Pavel od początku swojej kadencji krytykuje Babiša za nieprzejrzystość finansową i powiązania z jego koncernem Agrofert – agrochemiczno-spożywczym gigantem, który miliarder formalnie przekazał do funduszu powierniczego, lecz według czeskich i unijnych audytów nadal kontroluje pośrednio. To właśnie te zarzuty o konflikt interesów i nadużycia funduszy unijnych obciążały jego poprzedni rząd w latach 2017–2021, prowadząc do napięć z Komisją Europejską i wstrzymania części płatności z Brukseli.

Choć Babiš zapewnia, że „wyciągnął wnioski” i odciął się od Agrofertu, wielu obserwatorów – w tym prezydent Pavel – wątpi, by rzeczywiście był w stanie oddzielić władzę od prywatnych interesów. Dla Czech to starcie dwóch twarzy Europy. Wojskowego prezydenta, który widzi przyszłość kraju w cieniu NATO i neoliberalnych struktur Brukseli, oraz miliardera, który pod hasłami narodowej suwerenności buduje własne imperium polityczno-biznesowe. Niezależnie od wyniku tego pojedynku, czeska demokracja znów staje się zakładniczką układu między władzą, kapitałem i geopolityką.

W ostatnich latach Babiš przeszedł wyraźną radykalizację – z pragmatycznego biznesmena, który wchodził do polityki jako antysystemowy technokrata, przeobraził się w populistę o retoryce coraz bliższej skrajnej prawicy. W czeskich mediach bywa porównywany do Donalda Trumpa.

Koalicja wszystkiego, co najgorsze

W kampanii lider ANO koncentrował się głównie na kwestiach społecznych – emeryturach i służbie zdrowia – co okazało się skuteczne w kraju, w którym lewica praktycznie zniknęła ze sceny politycznej. W praktyce nowy rząd może przynieść Czechom powrót do technokratycznego stylu zarządzania, w którym decyzje służą głównie wielkim koncernom energetycznym i przemysłowi ciężkiemu. Jednocześnie zapowiada się wzrost nacisku na hasła narodowej samowystarczalności – w produkcji żywności, energii i zbrojeń.

Nowy rząd łączy trzy różne oblicza prawicy: populizm Babiša, ksenofobiczny eurosceptycyzm SPD oraz antyekologiczną, często mizoginiczną retorykę partii Motorzyści. W skrócie wszystko co najgorsze.

ANO (Akcja Niezadowolonych Obywateli) – ugrupowanie założone przez Andreja Babiša – to dawniej technokratyczny ruch antysystemowy, dziś populistyczna partia środka, łącząca liberalne podejście gospodarcze z konserwatywną retoryką społeczną. Babiš ma ponownie objąć stanowisko premiera, a jego partia zachowa kontrolę nad kluczowymi resortami gospodarczymi, finansami i polityką społeczną.

SPD (Wolność i Demokracja Bezpośrednia) Tomia Okamury to skrajnie prawicowe ugrupowanie antyimigranckie i antyunijne, postulujące ograniczenie integracji europejskiej i częstsze referenda ogólnokrajowe. Partia w kampanii opowiadała się za „Czexitem” oraz krytykowała zerwanie relacji z Rosją jako „błąd Zachodu”. W ramach nowego rządu SPD ma przejąć Ministerstwo Obrony Narodowej.

Motorzyści (Motoristé sobě) to nowa partia antyekologiczna i antyfeministyczna, powstała w sprzeciwie wobec Zielonego Ładu i unijnych regulacji klimatycznych. Jej lider Petr Macinka, były rzecznik prezydenta Václava Klausa, ma objąć Ministerstwo Środowiska, co stanowi symboliczny gest przeciwko polityce klimatycznej UE. Z kolei najbardziej kontrowersyjna postać ugrupowania, europoseł Filip Turek – znany z rasistowskich i seksistowskich komentarzy oraz oskarżeń o przemoc wobec kobiet – jest typowany na ministra spraw zagranicznych, choć jego nominację może zablokować prezydent Petr Pavel.

Zgodnie z umową koalicyjną nowy rząd planuje również zlikwidować Ministerstwo Spraw Europejskich, a jego kompetencje przejmie bezpośrednio premier. W polityce zagranicznej gabinet Babiša ma się skoncentrować na „odbudowie relacji w Grupie Wyszehradzkiej” – z Węgrami Viktora Orbána, Słowacją Roberta Fico i Polską.

Choć SPD domagała się referendum w sprawie członkostwa w Unii Europejskiej, postulat ten nie znalazł się w podpisanym kontrakcie rządowym. Czechy nie planują więc „Czexitu”, lecz nowy gabinet zapowiada bardziej krytyczne podejście do Brukseli i Berlina. W sprawie Ukrainy Babiš zapowiedział, że państwo zakończy finansowanie dostaw broni do Kijowa, ale prywatne czeskie firmy zbrojeniowe będą mogły nadal sprzedawać sprzęt wojskowy armii ukraińskiej.

Nowy kurs Pragi oznacza wzmocnienie osi konserwatywno-narodowej w regionie, zbliżenie do Budapesztu i Bratysławy oraz chłodniejsze relacje z Berlinem i Brukselą. Czechy Babiša nie odwrócą się od NATO, ale staną się trudniejszym partnerem w Unii Europejskiej – bardziej skupionym na własnych interesach niż na wspólnej polityce europejskiej.

Redakcja

Poprzedni

Dziadowo

Następny

Toniemy w oceanie głupoty