
Po blisko dwóch latach wojny w Strefie Gazy Hamas ogłosił, że jest gotów uwolnić wszystkich izraelskich zakładników i rozpocząć negocjacje w sprawie zakończenia działań zbrojnych. Donald Trump wezwał Izrael do natychmiastowego przerwania bombardowań. Jednak, jak podała Al Jazeera, izraelska armia kontynuuje ataki, w których od świtu zginęło co najmniej 20 osób.
W piątkowy wieczór Hamas przekazał, że akceptuje kluczowe punkty amerykańskiej propozycji i zgadza się na uwolnienie wszystkich zakładników przetrzymywanych w Gazie – zarówno żywych, jak i ciał ofiar – w ramach wymiany więźniów. Kilka godzin później organizacja zadeklarowała gotowość do natychmiastowych negocjacji w sprawie zakończenia konfliktu. Donald Trump natychmiast zareagował w mediach społecznościowych, oceniając, że Hamas „jest gotów na trwały pokój” i apelując do Izraela o zatrzymanie ofensywy powietrznej. „Izrael musi natychmiast przestać bombardować Gazę, abyśmy mogli bezpiecznie przeprowadzić uwolnienie zakładników” – napisał na Truth Social.
Władze izraelskie odpowiedziały w sposób dwuznaczny. Biuro premiera Benjamina Netanjahu zapowiedziało przygotowania do wdrożenia pierwszej fazy planu, czyli wymiany więźniów i zakładników. Armia ogłosiła jednocześnie wstrzymanie działań ofensywnych w samym mieście Gaza, lecz kontynuuje ataki powietrzne i ostrzał artyleryjski w całej Strefie. Rzecznik sił zbrojnych ostrzegł Palestyńczyków, by nie wracali do miasta, określając je jako „niebezpieczną strefę walk”. Tymczasem ataki nie ustają mimo apelu Trumpa o ich zakończenie. Palestyńska obrona cywilna opisała minioną noc jako „pełną przemocy”, wskazując na dziesiątki nalotów, w wyniku których do szpitali trafiły kolejne ciała i ranni. Szpital al-Maamadani w Gazie potwierdził przyjęcie ciał czterech osób oraz kilkunastu rannych, a według Al Jazeery od świtu w sobotę w izraelskich atakach zginęło co najmniej 20 osób.
Decyzja Hamasu wywołała szeroki rezonans dyplomatyczny. Katar i Egipt, które od miesięcy pełnią rolę mediatorów, określiły ją jako „krok pozytywny” i poparły apel Trumpa o natychmiastowe zawieszenie broni. Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres wezwał wszystkie strony do wykorzystania „tej historycznej szansy” i zakończenia wojny. Emmanuel Macron oraz Ursula von der Leyen mówili o „pokoju w zasięgu ręki”, podkreślając konieczność szybkiego działania. Z Berlina popłynęły słowa kanclerza Friedricha Merza, który uznał propozycję Hamasu za najlepszą dotychczasową okazję do zakończenia konfliktu. Brytyjski premier Keir Starmer nazwał ją „krokiem historycznym, jakiego nie było nigdy wcześniej”. Turcja zapowiedziała, że gotowa jest natychmiast zwiększyć pomoc humanitarną, jeśli tylko rozejm zostanie utrzymany.
Poparcie dla stanowiska Hamasu wyraził także Islamski Dżihad – druga pod względem siły formacja zbrojna w Gazie, uznawana za bardziej radykalną od Hamasu. „To stanowisko reprezentuje całą palestyńską opozycję wobec okupacji” – napisano w oświadczeniu. Według obserwatorów zgoda Islamskiego Dżihadu może ułatwić uwolnienie zakładników. Tymczasem w samym Izraelu Forum rodzin zakładników zaapelowało do rządu Netanjahu o natychmiastowe zakończenie wojny, ostrzegając, że dalsze działania militarne mogą doprowadzić do „nieodwracalnych szkód”.
Konflikt, który rozpoczął się 7 października 2023 roku po ataku Hamasu na Izrael, pochłonął już według danych ONZ życie ponad 66 tysięcy Palestyńczyków, a setki tysięcy cywilów żyją dziś w warunkach głodu i braku dostępu do podstawowych usług. Spośród 251 osób uprowadzonych przez Hamas wciąż w Gazie pozostaje 47, z czego – jak twierdzi armia izraelska – co najmniej połowa już nie żyje.
Choć reakcje dyplomatyczne z wielu stron świata mogą sugerować przełom, wielu obserwatorów ostrzega przed nadmiernym optymizmem. Hamas sygnalizuje bowiem, że nie złoży broni, dopóki trwa izraelska okupacja, a sam plan Trumpa zakłada niezwykle szybkie tempo realizacji – w tym uwolnienie zakładników w ciągu 72 godzin – co palestyńscy negocjatorzy określają jako „nierealistyczne i czysto teoretyczne”. W Izraelu tymczasem premier Netanjahu pozostaje pod presją swoich radykalnych sojuszników, którzy sprzeciwiają się jakimkolwiek ustępstwom wobec Hamasu.
Na Bliskim Wschodzie ponownie pojawiło się światełko nadziei. Ale dopóki izraelskie bomby spadają na Gazę, a Hamas nie rezygnuje zbrojnie z oporu, trudno mówić o realnym pokoju.









