18 września 2024

loader

Ścierwa

Izabela szolc 16x9

Izabela szolc 16×9

W tym roku, pod Opocznem w gospodarstwie posła Roberta Telusa znaleziono trzy sztywne konie rasy konik polski – ciało martwo urodzonego źrebaka ukryte pod plandeką i dwa młode oraz nadgryzione osobniki, gnijące w stawie. Telus stwierdził, że koniki te zostały zaatakowane przez wilki. Tak, wilki szaleją w województwie łódzkim – zwykle mają ludzkie twarze.

Na 15 hektarach przebywa jeszcze 40 koników polskich – nikt Telusowi ich nie zabrał. Konie są zadbane. Martwe w dzień kontroli trafiły do utylizacji. Rolnicy i hodowcy na ogół mają podpisane umowy z zakładami typu Bacutil. Zwykle opłaty za to, żeby martwe zwierzęta trafiły przerobione do pasz żywych zwierząt, są ryczałtowane. Telusa ktoś ewidentnie podpierdolił i nasłał kontrolę, kiedy ciała były jeszcze nieuprzątnięte.

Mnie podpierdolili sąsiedzi i Spółdzielnia „Pojezierska” i choć podczas przeszukania prokuratorskiego w mieszkaniu nie ujawniono ani grama czy prawdziwej czy urojonej padliny, to zabrano mi zwierzęta. No, ale ja nie jestem posłem. Może też Telus ma lepszych sąsiadów? Trudno mieć gorszych.

W każdym razie – jak widać – łódzkie ścierwem stoi. 

Całkiem niedawno, u weterynarza, byłam świadkiem rozmowy dwóch weterynarek, które twierdziły, że biedni nie powinni mieć zwierząt. Jasne, a na cholerę biednym potrzebne zwierzęta? Żeby zaznali trochę ciepła, miłości i towarzystwa? Biednym nie potrzebne jest nic. Ani dom, ani woda, ani powietrze. Nic. Powinno się postawić na głównym rynku miasta gilotynę i ściąć wszystkich biednych, za to, że nie uczestniczą w budowaniu kapitalizmu. Tylko, że oni uczestniczą – są przez ten system na żywca obdzierani ze skóry.

Mój znajomy, kiedyś biedny, później umiarkowanie wzbogacony spadkami, psioczył niemiłosiernie na to, że rząd daje emerytom trzynastki i czternastki. Musiał wystać ze swoją kotką u weterynarza, bo seniorki po 14-stce, przyszły ze swoimi futrzakami na kontrolę do lekarza…

W Łodzi dzikich kotów nie ma, za to w bramach i zaułkach w centrum tzw. miasta można wdepnąć w pułapki na myszy i szczury. Koty były masowo odławiane przez fundacje, które zajmowały się ich sterylizacją. Niejednokrotnie kotki-gapcie były otwierane kilkukrotnie, bowiem w żaden sposób nie oznaczano, że zostały wyjałowione. Ani nacięcia na uchu ani tatuażu – nic. Na miejscu kotów też bym się wyniosła – na przykład do ciemnego lasu. Stop! Ciemny las łagiewnicki jest wycinany przez developera.

Fundacje podobno pro-zwierzęce biją się o każdego wolnego zwierzaka albo zwierzaka uprowadzonego właścicielowi. Zwierzęta to hajs, zaraz aktywiści wezmą się za kudły! Nawet zaraza w schronisku nie sprawia, że odpuszcza się pieniądze od miasta i zwierząt nie przyjmuje, aby nie zaraziły się już od tych tam obecnych. Gdzieś tu zdecydowanie zabrakło miłosierdzia…

Owszem istnieją jeszcze prawdziwe zwierzoluby, ale w mniejszości. Zawsze utrzymywałam, że miłość do zwierząt nie jest żadną odtrutką na nienawiść do ludzi. I my i one tkwimy na tej samej łodzi nazywanej Życiem, a ona chyba ostatnio zaczęła nabierać wody. Badania nad mózgiem człowieka wskazują jednoznacznie, że stres blokuje empatię. A zestresowani to my jesteśmy po pierunie. Brak realnych więzów społecznych, brak pieszczot, dotyku, drapanka, funkcjonowanie w stanie permanentnej nieufności zamienia nas w zombie. Przerżnęliśmy życie naszych wnuków za produkcję plastikowych krzeseł ogrodowych. Tylko ogrodów nam zabrakło. Za to już nie tylko siano, ale i mikroplastik mamy – w mózgach. Brawo! Bisów, chwała Bogu, nie będzie!

Izabela Szolc

Poprzedni

Goździki, które zasiały zmiany

Następny

III Kongres Regeneracja! – Przyszłość Polski to spółdzielczość i innowacje społeczne